Pachnie jak wiosna, teksturę ma jak krem –
Etiopia mistrzowska, Amsterdamu miękki sen.
Czułem to już rok temu, gdy ta kawka trafiła do nas po raz pierwszy – czarny koń, ewidentnie. Bez zastanowienia wziąłem ją na zawody Roast Masters i nie przeliczyłem się – to książkowy przykład Etiopii Natural, ale takiej naprawdę high-endowej!
Daye Bensa to super-popularna kooperatywa w wiosce Keramo. Tamtejsza kawa zaraz po zbiorach została posortowana tak, aby do dalszego etapu przeszły tylko najbardziej czerwone wiśnie. Następnie kawa schła na Afrykańskich łóżkach przez 13 do 15 dni. Kawa była regularnie obracana, by proces suszenia przebiegał równomiernie dla wszystkich wiśni. Ostatecznie ziarno poza charakterystyczną „etiopską” kwiatowością charakteryzuje się też wielką słodyczą!
Na zawodach musiałem zaparzyć espresso z kawek light, medium roast i blendu – ta Etiopia wjechała jako light roast, deklasując inne europejskie palarnie! Przede wszystkim jednak ta kawka zamiata jako przelewik, ale wlatuje też na spokojnie jako owocowy shake w esko!