Niby nie honey…
Ale też słodka!
Las Lajas to jedna z moich trzech ulubionych farm w Kostaryce. Kupujemy tamtejsze ziarna od lat i zawsze mamy dylemat, który lot wybrać – wszystkie są pyszne!
Tym razem zdecydowaliśmy się u Oscara i Francisci Chacon na lot w obróbce semi-washed. Czyli taki „trochę myty” – to metoda gdzieś pomiędzy obróbką honey a washed, jednak z przewagą na rzecz tej drugiej.
Już tłumaczę, jak to działa, za naszym importerem: W klasycznym washed miąższ jest usuwany przez fermentację w tanku, potem kawa leci do mycia – tutaj miąższ jest za to usuwany w całości przez maszynę, a następnie trafi pod razu do suszenia. Jednak więcej tu z washed – miąższ ostatecznie w ogóle nie zostaje na pestce.
W smaku przypomina to jagody i bakalie – z fajną, żywą kwasowością. Słodko i pysznie!