Dobra passa ziaren z Etiopii trwa
Gdyby nam tak szła karta, zainteresowalibyśmy się hazardem – ale na szczęście to kawki wygrywają!
Hit za hitem! Tegoroczne Etiopie nie zwalniają tempa – tak jagodowego strzału w kubki smakowe jeszcze nie mieliśmy. Skusiliśmy się na ten mocno jagodowy charakter i kleiste body, które ziarna zawdzięczają rzadkiej (szczególnie w Etiopii) obróbce black honey.
Jak dokładnie przebiega ten proces?
W przypadku tej kawy leci to tak: stacja myjąca, natychmiast po otrzymaniu kawy w wiśniach, sortuje i wybiera tylko najbardziej dojrzałe. Kiedy pestki są wyciągane z wiśni przy użyciu depulpera, pracownik stacji myjącej stara się pozostawić jak najwięcej miąższu na ziarnie. Tak przygotowane ziarna suszy się na łóżkach afrykańskich (najczęściej trzypiętrowych, zbudowanych specjalnie dla kawci) przez 13-15 dni. Jedna osoba jest przydzielona do jednego łóżka w celu obracania wiśni co 15 minut, aby zapewnić równomierne suszenie.
Z ciekawostek – wioska Shantawene znajduje się pomiędzy wioską Bombe a pasmem górskim Bombe. Kto pamięta kawę z tego obszaru? Czy to nie był przypadkiem Sztos?