Panie Areczku, żółta jest tylko dla cesarza
Ale tę na szczęście może pić nie tylko “zarząd”, także odrobina luksusu w zasięgu ręki!
Świetnie się składa, bo premium znaczy coś więcej, dlatego herbaty z tej serii mają większą złożoność i oferują więcej ciekawych doznań smakowych – częstuj się, poczujesz!
To, że Huang Ya znaczy po prostu żółty pączek, nie znaczy, że to nic szczególnego. Żółta herbata ponoć była domeną cesarską, no i dawała nieśmiertelność, a jej picie przez “zwykłych śmiertelników” było przestępstwem – to sporo wyjaśnia.
Ta pochodzi z regionu Simao w prowincji Yunnan.Proces jej obróbki zaczyna się od “wypalania” w woku, dzięki temu dezaktywuje się enzymy i herbata. Następnie liście są delikatnie owijane w materiał, aby naturalnie wyschły przez kilka godzin. Proces ten jest powtarzany, aby otrzymać wysokiej jakości susz. Ma niewielką zawartość kofeiny.
Jak się nazywa, tak też smakuje, na żółto – jak żółte owoce, jak coś słonecznego – w sumie przy fantazyjności chińskich nazw herbaty, to powinno się nazywać jakimś żółtym ananasowym smokiem czy jakoś tak… albo nie – raczej nie umiemy tego robić, jak oni.