Jak u Stachurskiego–
„No to ja poproszę kolę”.
Willy, który ogarnia farmy Mahembe to super gość. Mieliśmy przyjemność się poznać – my wszyscy, bo jako HAYB byliśmy u niego z wizytą, a Wy mieliście przyjemność pić kawę z tej samej plantacji, tylko w nieco krótszej obróbce. Tutaj przed wami przedłużony anaerobic – kawa fermentowała 4 dni bez tlenu, dzięki czemu mamy tu mocno podbitą słodycz. Mi to przypomina w smaku colę i powidła. Pijąc ten napar odpalała mi się w głowie stopklatka z Rwandy z farmy Williego. Świetnie zarządzana farma, wkręcony w nowoczesne procesy Willy i my zajarani, próbujące świeże kawki prosto z krzaka. Teraz ta kawcia przed Wami, jeden z moich grudniowych faworytów!