Złą pijesz, inną musisz
Nie tym razem, bo ta kawka z Kenii jest właśnie taka, jaka być powinna: świeża, owocowa i pyszna!
Tak to bywa, masz bardzo ścisłe zainteresowania – super, dopóki ktoś nie poczujesz się wywołany do tablicy (nikt nie pytał) i nagle na imprezie odpalasz się, by wytłumaczyć wszystkim, że nooo stary ale te gigi Turnstile na salkach gimnastycznych… Jay-Z na debiucie… prawdziwa muza od serca… teraz to wiesz, se mogą… Masz misję, musisz ich uświadomić, ok. Tylko nie widzisz przewracania oczami, bo po cichu wszyscy wyszli już z kuchni.
Tym razem mam nadzieję, że nikt nie wyjdzie, bo w imieniu wszystkich kenijskich ultrasów odpuszczam i nie powiem już nic. Tę zdartą płytę już słyszeliście.