Tylko czyste chwyty
Bombe, na jaką czekamy – najklasyczniejsza z mytych Etiopek.
Nie ma tu co stawać na rzęsach i klepać potrójne salta w przód – to taka kawka, jakiej chcemy się spodziewać. Ona tu nie jest po to, żeby zaskakiwać, zamiast tego zabiera w podróż do wspomnień o tej pierwszej, wspaniałej mytej Etiopii, która pojawiła się w Twoim kawowym życiu.
Herbaciana i subtelna, czysta i klasyczna – nie będziemy utyskiwać na świecidełka, bo i te uwielbiamy, ale taki powrót do tego, co już znasz, bywa naprawdę odświeżającym doświadczeniem.
No więc jeśli udało Ci się już próbować Etiopii Bombe w poprzednich latach, to pewnie smakowała właśnie tak – kawka na pierwszym miejscu, harmonijna, ale bez cienia nudy. Dla nas to powrót do pięknych wspomnień – jak widać, są na świecie rzeczy stałe (i piękne)!