Piszę ten opis dzień po wizycie Bena w HAYB’ie. Gość z Etiopii, który na co dzień mieszka na Węgrzech. Mega wkręcony w kawę. Od kiedy ma firmę, która importuję zielonkę jest w Etiopii dwa razy w roku i nadzoruje cały łańcuch. Super było z nim pogadać o trudach pracy tam na miejscu i zderzyć to z tym z czym obecnie zmagają się palarnie. Okazuje się, że nasze problemy są podobne – wysokie ceny surowca, opóźnienia w dostawach, mało ludzi do pracy. Wszyscy jedziemy na jednym wózku, ale kupując kawy od takich ludzi jak Ben, który w każdej chwili ma kontakt z kimś na farmie, lub w stacji myjącej skąd pochodzi nasza kawa, czuje, że jakby razem pchamy ten wózek. I że to całkiem zadbany wózek, skoro jadą nim tacy ludzie jak Ben!
Rozpisałem się o Benie, bo ta kawka powie Wam wszystko co trzeba sama z siebie. Mega czysty napar, tropikalny, ale elegancki – mam na myśli, że ta kawka jest gładka jak jedwab. Kebir Coffee czyli kooperatywa skąd te ziarna wyleciały w długą drogę do Polski to jedna z największych kooperatyw w Etiopii od lat udoskonalająca procesy obróbki kawy. Tutaj mamy fermentacje beztlenową, ale proszę nie łącz tego z octem i kombuchą, to zostaw w kuchni, kawkę zaparz, usiądź wygodnie i zobacz jak soczysta, gładka i pełna może być kawa z Etiopii.