Free delivery from 50PLN!

Up

KAWA Z MLEKIEM

Kawowy know-how

...czyli nie taka kawa straszna, gdy ją malują!

kawa z mlekiem
Cześć i czołem, z tej strony Wasz ulubiony DJ Dave! Nie kojarzycie mnie jeszcze? To w sumie dobra odpowiedź, bo tak się składa, że to mój debiut na łamach bloga HAYB. A zatem zacznijmy od czegoś co dla wielu kawoszek i kawoszy może wydać się tematem kontrowersyjnym. Usiądźcie wygodnie, dziś porozmawiajmy o mleku w kawie.

W tym momencie czytania, jakaś część kawowej braci zapewne szybko zamknęła tę stronę i uznała, że nick DJ Dave nie może mylić i że to jednak jakiś dziwny typ, który tak zacnego surowca, którym jest kawa, w ogóle nie szanuje. No bo jak to tak bezcześcić ten cudowny napar, tę ambrozję, która z rana uderza mocno i pomaga przeżyć ciężkie chwile zwątpienia, oraz momentów, w których nasz umysł sam mimowolnie oddaje się w objęcia Morfeusza? Moja odpowiedź jest prosta, mleko poszerza wachlarz walorów sensorycznych, których kawa ma w swoim asortymencie bardzo dużo. Muszę podkreślić, że w dalszej części skupię się głównie na połączeniu espresso+mleko, ale i przelew z mlekiem będzie miał swoje 5 minut. Tak, to właśnie ten moment, gdy wyobrażam sobie ludzi, którzy ostrzą na mnie widły i podpalają pochodnie

KAWA Z MLEKIEM CZYLI CO ESPRESSO ZAWDZIĘCZA MLEKU?

Jak już wyżej wspomniałem, mleko poszerza spektrum smaków, jakie kawa ma nam do zaoferowania. W szczególności mam tu na myśli jej słodycz. Pełnotłuste mleko, odpowiednio zbalansowane z espresso, pozwoli nam je rozcieńczyć, dzięki czemu nasza „mała czarna” uwydatni smaki przywodzące na myśl region, z którego pochodzi. W przypadku „standardowej Brazylii”, będzie to mleczna czekolada, kakao, czy też karmel, natomiast w przypadku użycia kaw bardziej „egzotycznych”, jak np. ciemniej palona naturalna Etiopia, pojawią się bogate nuty owocowe, tudzież mocno wyczuwalny posmak różnego rodzaju milkshaków.

ZARAZ ZARAZ... ESPRESSO (TYLKO) Z MLEKIEM?

Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że spora część ludzi (chodzi mi tu, o raczej tradycyjnych, domowych „kawopijców”) nie wyobraża sobie wypicia naszej ambrozji w najbardziej pierwotnej formie, tj. jako „mała czarna”. A bo to jakieś gorzkie, a bo kwaśne, a bo to mocne i nie na moje skołatane serce. A tak, kropla lub dwie krople mleka sprawiają, że kawa osiąga zupełnie inny poziom i nagle staje się pozycją obowiązkową, z której zrezygnować nie można.

W sumie, to ja nawet jestem w stanie się z nimi zgodzić. Co więcej, spora część specjalistów i mistrzów tej dziedziny uważa, że dobrze przygotowane flat white, czy cappuccino, to coś co na podniebieniu zawsze dostaje odpowiedniego poślizgu i wchodzi jak złoto. Ponadto pozwalają sprawdzić czy np. barista potrafi odpowiednio dobrze mleko spienić, nadać mu teksturę, zadbać o temperaturę (dla ciekawskich 70 stopni), itp. itd.

KAWA PRZELEWOWA Z MLEKIEM?

No dobrze, w końcu możemy wrócić do tematu, po którym bardziej zagorzali fani mogą dostać zawału, ludzie dobrej wiary pijącej prawe „przelewiki” chwycą już nie tylko za widły, a nawet za siekierę lub najlepszym wypadku, dobrze naostrzony nóż... No może trochę przesadzam, ale wszyscy zgodzą się ze mną, że temat przelewu z mlekiem zazwyczaj generuje odpowiedź w stylu „odejdź, to temat tabu!”. Z drugiej strony, ile osób, tyle smaków, a walka z tym pomysłem, przypomina walkę z wiatrakami. Może więc zamiast toczenia tego nierównego boju, lepiej się przełamać i znaleźć takie ziarna oraz ich sposób przygotowania, które do tego upragnionego mleka pasują?

JAKA KAWA PASUJE DO PRZELEWU Z DODATKIEM MLEKA?

Ze swojego doświadczenia mogę podpowiedzieć, że kawy z Ameryk, jak np. Brazylii, czy Nikaragui z odrobiną mleka (około 10/15%) zaserwowane do śniadania mogą uprzyjemnić poranek w nieporównywalnie większym stopniu. Nie wspominając o przelewie z ciemniej wypalonego ziarna, przygotowanego na lodzie, z dodatkiem zimnego mleka. Do tego połączenia już tylko krok do żywego skojarzenia ze smakiem czekoladowych szejków, tylko ze znacznie mniejszą zawartością cukru, a co za tym idzie, wspomagających nasze zdrowie i kondycję.

Oczywiście każde z Was po przeczytaniu tego tekstu będzie miało różne odczucia i to jest zupełnie ok. Pamiętajcie, że moim celem nie było wmuszenie w Was mojej filozofii, a pokazanie, że każdy człowiek jest inny oraz ma inne smakowe preferencje, a kawa... To nadal tylko kawa, która ma na celu łączyć, a nie dzielić, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam smacznej kawusi. Bez względu na ilość znajdującego się w niej mleka!