Kurde… MOCNA.
Hej, to też jest ważny deskryptor! Czy smakowy, czy energetyczny – wiemy, że często go szukacie. Więc jest – Mocna, kurde.
Pan Tu Nie Stał powiedzieli nam jakiś czas temu „cześć”, a my im też „cześć”. Oni nam opowiadają o Polsce, dzianinach i różnych śmiesznych pierdołach, my im o ziarnach z różnych kierunków świata i też o pierdołach. Spotykamy się na wspólnym gruncie, bo przecież otworzyli swoją kawiarnię. Zapytaliśmy się, jaką kawę chcieliby serwować klienteli i odpowiedzieli – „kurde, mocną”. No to jest – Mocna, Kurde.
To blend brazylijskiej arabiki i wietnamskiej robusty – czyli wszystkiego, co w kawie klasyczne, niezależnie czy leży Ci bardziej „siekiera” czy delikatniejszy szocik. Tu jest trochę jaśniej niż w naszym Black Blendzie, robusty jest tu całe 6,66%, więc mimo wszystko jest to niezły enerdżajzer i szatan.
Z tą kawką lecisz na automacie – wleci do kawiarki, do kolby, do zalania, do picia. Do każdej kawowej zagrywki bez zobowiązań, z mlekiem lub bez. Zawsze wyjdzie dobra. I kurde, mocna.