Raz do roku
Ten origin pojawia się tak rzadko, że warto to świętować.
Kawy z Jemenu jarają mnie niezmiennie, bo naprawdę trudno je dostać, na rynku jest ich bardzo mało. Nic dziwnego, w kraju dzieje się źle, ale ludzie muszą z czegoś żyć, dlatego cieszy nas to, że możemy kupić kawy od tamtejszych farmerów. Nasz importer staje na rzęsach, żeby ta kawa mogła do nas dotrzeć, bo transport przez ten obszar to naprawdę trudny temat.
Z Jemenu przybywają do nas głównie naturale, nie ze względu na tradycję, ale dostępność wody. W tym przypadku wiśnie fermentowane są w szczelnych zbiornikach, z których odsysa się powietrze, a następnie wpompowuje dwutlenek węgla. Owoce zostają tam od dwóch do pięciu dni, w zależności od pH. Następnie ziarno jest suszone na słońcu przez 2-3 dni i w cieniu przez około 40 dni.
Można by przypuszczać, że kawa po takim procesie będzie bardzo funky, ale nie – tu mamy do czynienia z bardzo słodką kawką o gęstym body.
Średnio raz do roku zdarza nam się taka okazja – jemeńska kawa to uczta, zapraszam Cię więc na ucztę!
